Tlenek azotu w naszym nosie?

Zatoki przynosowe pełnią wiele ważnych funkcji. Nawilżają i ogrzewają powietrze, które do nich trafia. Sprawiają, że mowa jest dźwięczniejsza, odciążają głowę oraz pełnią funkcję ochronną ważnych dla życia struktur w przypadku urazu twarzy. Zatoki przynosowe uwalniają również bardzo ważny gaz, jakim jest tlenek azotu (NO). Chociaż odkrycia, że jego produkcja odbywa się w jamie nosa i zatokach przynosowych dokonano dość późno, bo dopiero w 1995 roku, to od razu zyskało ono miano cudownej cząsteczki. 

Robiąc wdech przez nos, tlenek azotu przedostaje się z górnych dróg oddechowych do płuc, gdzie wpływa na równomierne rozprowadzenie krwi oraz rozluźnienie naczyń krwionośnych (nie tylko w płucach), a dzięki temu zwiększa przepływ krwi. Natomiast oddychanie przez usta powoduje zupełne pominięcie nosowego tlenku azotu.

Tlenek azotu hamuje rozwój różnych wirusów i bakterii, czyli może służyć jako ochrona organizmu przed infekcjami. Podczas pandemii koronawirusa, powodującego chorobę COVID-19, badano związek pomiędzy infekcjami układu oddechowego a tlenkiem azotu. Udowodniono, że NO dba o utrzymanie sterylności zatok. W badaniach dowiedziono również, że wysokie stężenie NO może pomóc w zmniejszeniu nasilenia choroby i skrócić czas rekonwalescencji. W 2020 roku firma z Kanady rozpoczęła nawet badania kliniczne nad sprayem do nosa z tlenkiem azotu, który miałby ograniczać rozprzestrzenianie się wirusa. Tlenek azotu nie może odpowiednio działać lub chronić Cię przed chorobą, jeśli nie oddychasz przez nos. 

 Badania z 2015 roku dowiodły, że mruczenie generuje 7 razy więcej NO niż normalny wdech. Inne badania wykazały, że stężenie tlenku azotu w nosie wzrasta również podczas wstrzymywania oddechu.